Tusk uderza w prezydenta Karola Nawrockiego tak samo jak przed laty niszczył prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie zmieniły się ani metody: pomówienia i kłamstwa, ani cel: ośmieszenie i w konsekwencji zmarginalizowanie prezydenta. Trzeba przekonać społeczeństwo, że Nawrocki to podejrzany typ zamieszany w skandal mafii mieszkaniowej i sprowadzanie panienek bogatym gościom hotelowym; że nie ma pojęcia o rządzeniu; że z powodów ambicjonalnych utrudnia prawdziwym patriotom z koalicji 13 grudnia zawrócenie Polski z drogi do przepaści, którą podążał rząd prawicy.
Kolejne ataki Donalda Tuska na wybranego w demokratycznych wyborach prezydenta Nawrockiego mają narzucić pozostającej jeszcze w nieświadomości części narodu obraz ograniczonej umysłowo głowy państwa, budzącej odrazę i wstręt ‒ jak cały PiS, którego członkiem Nawrocki zresztą nie jest. Są to zabiegi propagandowe znane z historii XX-wiecznych totalitaryzmów. Dość przypomnieć słynne niemieckie hasło z lat 30. XX wieku: „…, wszy, tyfus”.
Tak właśnie niszczono prezydenta Lecha Kaczyńskiego ‒ a to sadzając go w Tuskowej telewizji przed zbyt wysokim stołem, żeby wyglądał bezradnie i żałośnie, a to kpiąc z zamachu w Gruzji w 2008 roku (jaki prezydent, taki zamach…), a to pozbawiając go samolotu przed wylotem do Katynia.
I znów mamy okazję oglądać popisy Tuska ‒ tym razem wobec Karola Nawrockiego. Do zaostrzenia stosunków między rządem a prezydentem doszło kilka dni temu, gdy okazało się, że prezydent nie podpisał awansów na pierwszy stopień oficerski dla funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
„Dzisiaj o tej porze miałem być gdzie indziej. Miałem być w miejscu, gdzie promocje na pierwszy stopień oficerski mieli otrzymać 136 dzielnych Polek i Polaków, przyszłych wywiadowców z kontrwywiadu wojskowego, z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego”
‒ rozpoczął swoje wystąpienie Tusk.
„Nie dostaną tej promocji, nie wiem dlaczego. Tym razem pan prezydent uznał, że nie podpisze tych promocji”.
Padły też słowa; „Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wyborów”.
Karol Nawrocki odpowiedział, wyjaśniając tło swojej decyzji:
Żeby być premierem, nie wystarczy wrzucanie postów na X. Trzeba jeszcze umieć rządzić i stawiać Państwo ponad partyjne interesy. Pan premier w swoim stylu skłamał i nie wyjaśnił, co naprawdę się wydarzyło.
Donald Tusk podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. W ten sposób premier po raz kolejny wykorzystał służby specjalne w walce politycznej. W czasie, gdy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, zdecydował, że prezydent, zwierzchnik sił zbrojnych, ma być pozbawiony dostępu do najważniejszych informacji o bezpieczeństwie państwa.
Odmówiono udzielenia istotnych informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia kolegium do spraw służb specjalnych. Odwołano cztery moje spotkania z szefami służb specjalnych. To właśnie na nich miały zostać omówione kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa Polski, miały też zapaść decyzje dotyczące nominacji oficerskich.
Tak się jednak nie stało, bo pomylono interes państwa z interesem partyjnym. Na to nie może być i nie będzie mojej zgody. Pan premier Tusk musi zrozumieć, że nie jest królem, ale szefem rządu. A to oznacza obowiązek współpracy z prezydentem wybranym przez Polaków. […]
Bezpieczeństwo Polaków nie ma barw partyjnych, premierze rządu bezprawia.
Na zarzuty premiera odpowiada Stanisław Żaryn, prezes Fundacji Instytut Bezpieczeństwa Narodowego, b. doradca prezydenta RP, b. pełnomocnik rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP:
„Ta decyzja budzi wątpliwości natury prawnej, bo zarówno Ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu, ale także ustawa o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Wywiadu Wojskowego, wskazują jednoznacznie, że prezydent ma prawo zażądać od służb specjalnych informacji, a te służby mają obowiązek mu tych informacji udzielić”.
Przy okazji reżimowe media przedstawiły działania mafii mieszkaniowej, wiążąc je z pomocą, jakiej udzielał Karol Nawrocki Jerzemu Ż, właścicielowi najsłynniejszej w III RP kawalerki. A niedawno w Londynie odbyły się za pieniądze Senatu RP (czyli podatników) spotkania z Aleksandrą Sarną, autorką kłamliwego powieścidła „Alfons” o Nawrockim.
Jaka będzie kolejna odsłona tego spektaklu nienawiści?
Nie należy traktować lekko kolejnych popisów premiera Tuska i prób zohydzenia oraz zablokowania prezydenta RP. Znamy wszak tragiczne konsekwencje takiej bandyckiej polityki sprzed piętnastu lat. Sytuacja staje się śmiertelnie poważna ‒ jak wówczas.

