A. Bodnar chyba znalazł albo złamał grupę prokuratorów.
Każe im przeliczyć głosy z prawie 300 komisji wyborczych drugiej tury wyborów prezydenckich.
Mimo ogłoszenia wyników wyborów przez PKW i przyjęcia ich przez Sąd Najwyższy.
Dwóch prokuratorów wysłał do Sądu Najwyższego, aby „przynieśli” do Prokuratura Generalnego (czyli Bodnara) i jego zespołu aktra. Sąd Najwyższy odpowiedział, że :
- Akta na których pracuje Sąd (każdy) z mocy prawa nie są zwracane do prokuratury
- W tym wypadku Prokuratura nawet nie jest stroną postępowania ani nie bierze udziału
- W rozpatrywaniu protestów wyborczych i przyjmowaniu wyników wyborów Konstytucja nie przewiduje innych instytucji niż PKW i SN (jego izba).
Stowarzyszenie Ad Vocem ustaliło tych dwóch prokuratorów – są to Grzegorz Bucoń i Przemysław Słupiński, oddelegowani do Departamentu Postępowania Sądowego PK z Torunia (Obaj są niżej na zdjęciach z telewizji WPolsce). Ale co symptomatyczne – obaj na pytania w Sądzie Najwyższym o podstawę prawną – odpowiedzieli, że przysłali ich przełożeni. Za tak rozumianą „podstawę prawną” należy im się odpowiedzialność służbowa i karna.
Bodnar z dyspozycyjnymi prokuratorami chcą nadal „liczyć” sobie głosy – i razem będą za to odpowiadać.
Ciekawe że Bodnar licytuje się z Giertychem, tyle, że Giertych krzyczy jako poseł, a Bodnar musi sobie zdawać sprawę, że łamie prawo jako minister.
Odpowiedzialność administracyjna / służbowa / karna / polityczna: A. Bodnar oraz prokuratorzy Grzegorz Bucoń i Przemysław Słupiński z Torunia a także pozostali prokuratorzy „zespołu Bodnara”


