Polskie kopalnie za „pierwszego Tuska” i za „drugiego Tuska” – ta sama historia, a właściwie ten sam przestępczy proceder.

Polska zamyka kolanie, bo:

  • jakoby się one nie opłacają
  • Unia każe zamykać, bo ekologiczny jest ruski gaz oraz niemiecki węgiel brunatny, a nie polski węgiel kamienny
  • rząd pozbawia nas bezpieczeństwa energetycznego, szczególnie w obliczu kryzysu.

Tymczasem ukraińska spółka górnicza Coal Energy rozpycha się na polskim rynku górnictwa węglowego. I robi to w sposób sprytny, bo np. przejmując mało ważną kopalnię Siltech czy nieczynną kopalnię Centrum – tak naprawdę chce wejść na niezwykle bogate złoża kopalni Bobrek.

A kopalnia Bobrek … tak, zgadli państwo, kopalnia Bobrek ma zostać zamknięta, bo się nie opłaca!

Takie rzeczy nie dzieją się pani przypadkiem ani dlatego, że jedna osoba – na Ukrainie czy w Polsce – wpadła na ten pomysł.

Przyszłe kontrole, śledztwa, postępowania prokuratorskie czy sądowe może nie dosięgną ukraińskich struktur państwowo-oligarchiczno-mafijnych, ale na pewno powinny dosięgnąć polskich ministrów, ministerstw (urzędników, ekspertów) oraz kierownictwa państwowych spółek górniczych.

Przy okazji – minęło właśnie 15 lat, od kiedy Polska (Kompania Węglowa) z czasów „pierwszego Tuska” sprzedała czeskiemu koncernowi EPH kopalnię Silesia.

Dziś się mówi, że:

  • zrobiono to wbrew interesom ekonomicznym kraju
  • wbrew związkom zawodowym i pracownikom
  • za zaniżoną cenę