Wraca sprawa KPO dla ludzi kultury, artystów indywidualnych itp.
Wiadomo już, że:
- 70% wniosków zostało odrzuconych
- rozdysponowano 102 miliony z przyznanych Polsce 250 mln
- wszystkie wnioski rozpatrywała „superkomisja” utworzona w Instytucie Muzyki i Tańca
- tak więc artyści różnych branż nie byli oceniani przez fachowców a danej branży
- utworzenie superkomisji w NIMiT służyło Koalicji 13 grudnia położeniu łapy nad wybieraniem i odrzucaniem wniosków (a w zasadzie nazwisk)
- komisja w trakcie oceniania dowolnie zmieniała zasady, np. wprowadzenie wymogu weksla in blanco już w trakcie nadsyłania wniosków
- arbitralność – jeden z trzech ekspertów miał prawo zablokować dany wniosek („Komisarze polityczni”??? – trzeba to w przyszłości zbadać)
- za to odwrotnie – bardzo nisko ocenione wnioski mogły być umieszczane na liście do dofinansowania
Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał już pierwsze wyroki rzekając, że:
- procedura w sprawie zgłoszonego do sądu wniosku przebiegła z naruszeniem prawa
- procedura stosowana w konkursie to dowód na łamanie prawa systemowe, zaprojektowane już na etapie regulaminu konkursu
Konkurs ten negatywnie ocenił też Rzecznik Praw Obywatelskich.
I co z tego – ci, co mieli dostać pieniądze – dostali. A ci, co nie mieli – nie dostali. Koalicja 13 grudnia w takich sprawach potrafi być skuteczna.
Ale nie powinno to pozostać w przyszłości bez odpowiedzialności.
W pierwszej kolejności – należy zabezpieczyć dokumentację konkursu, w tym formularze wniosków, ocen, punktacji itp.
Ten konkurs KPO dla kultury (jak i całe KPO) to część patologii „uśmiechniętej inaczej” Polski

