05 12 2025 

Dobra analiza Alberta Łyjaka z Wrcławia

Wystarczy zacytować, żeby wyjaśnić, jak się to robi, że4 sondaże są ważniejsze niż prawdziwe działanie rządu:

„Dla wielu osób to, co za chwilę napiszę, może brzmieć jak teoria spiskowa.

Może jak political fiction, może jak coś, co „nie może się dziać w demokratycznym państwie”.

Ale w polityce najczęściej działa nie to, co piękne i usypane z ideałów – tylko to, co jest realne, możliwe i skuteczne.A dziś coraz wyraźniej widać, że w Polsce dzieje się coś, czego oficjalne komentarze nie obejmują.

Widać, że sondaże Koalicji Obywatelskiej idą w górę w tempie, którego nic nie tłumaczy.

Gospodarka leży, deficyt wystrzelił, zadłużenie bije rekordy, drożyzna dobija rodziny.A tu nagle – polityczne Eldorado.

„KO miażdży, KO rośnie, KO przejmuje przystawki”.

Tylko że to nie wygląda jak naturalny wzrost.

To wygląda jak budowanie narracji.

Jak projekt polityczny.

Jak presja, którą trzeba wytworzyć, żeby uniknąć jednego — przedterminowych wyborów, które postawią ich przed sądem.

Bo władza boi się jednej osoby:prezydenta Karola Nawrockiego, którego dodatkowo zajadle atakuje.

Jak się pompuje sondaże? Prościej, niż myślicie.

Nie trzeba fałszować danych. W XXI wieku robi się to w bardziej elegancki sposób:

1. Zamawia się badania w pracowniach „miękkich”

Są firmy, które „widzą” elektoraty wybranych partii wyjątkowo życzliwie.

Zamawiasz trzy, wybierasz jedno, publikujesz – i gotowe.

2. Ustawia się pytania pod tezę

Zamiast:

„Na kogo zagłosujesz?”

Daje się:

„Która formacja najlepiej zapewni stabilność kraju?” – a zaraz pod spodem nazwisko lidera KO.

Rezultat?

KO „prowadzi”.

3. Publikuje się tylko te badania, które pasują

Jeśli ktoś zrobił sondaż z gorszym wynikiem – ląduje w szufladzie.

Media pokazują tylko te, które budują narrację.

Odbiorca widzi „trend”.

4. Podkręca się komentarzami ekspertów

„To koniec opozycji”,

„KO rośnie”,

„Polacy chcą stabilności”.

Słowa powtarzane tysiąc razy zaczynają brzmieć jak prawda.

5. Dokłada się machinę medialną.Tytuły, nagłówki, materiały TV, analizy, komentarze –wszystko mówi to samo:„KO jest mocna”.

I ludzie zaczynają w to wierzyć.

Po co to wszystko? Boją się prezydenta Karola Nawrockiego.Oto sedno, o którym nikt nie mówi —

bo wszyscy boją się przyznać, co jest naprawdę stawką.

Ustawa budżetowa.Jedno weto i państwo automatycznie wpada w tryb przedterminowych wyborów.

I nagle cała odpowiedzialność za bałagan, deficyt, burdel w finansach, rozpad instytucji, nieudolne rządy, naginanie prawa i konstytucji —

spadnie na rząd, nie na prezydenta.I tego właśnie boją się najbardziej.

Bo wiedzą, że jeżeli wybory odbyłyby się na chłodno, na faktach, realnie,to ta ekipa nie tylko by przegrała.Ona mogłaby zostać wprowadzona do historii jako najbardziej nieudolny rząd III RP.

Więc buduje się iluzję siły.

Iluzję poparcia.Iluzję stabilności: ,,jesteśmy dwudziestą gospodarką świata”, ,, doganiamy Japonię”.

Nie po to, żeby przekonać ludzi.Po to, żeby przekonać prezydenta, że „nie warto” ryzykować wcześniejszych wyborów.

Tyle że prezydenta Karola Nawrockiego tej iluzji sprzedać się nie da.Ten człowiek nie jest z gatunku tych, którym rządzący mogą machać kartką z sondażem przed oczami.

On patrzy na fakty.

Na liczby.

Na konstytucję.

I na odpowiedzialność, którą rząd próbuje zrzucić na wszystkich, tylko nie na siebie.

Dlatego narracja sondażowa jest dziś ważniejsza dla rządu niż realność gospodarcza.

Muszą pokazać siłę.

Muszą udawać, że panują nad sytuacją.

Muszą zbudować mit, w który sami ledwo wierzą.

Bo prawdy boją się jak ognia.

Prawdy o deficytach, długach, pustej kasie i chaosie.

Prawdy o tym, że państwo pod ich rządami wygląda jak warsztat prowadzony przez ludzi, którzy nigdy wcześniej nie widzieli narzędzi.

I dlatego, ta teoria, moim zdaniem nie jest spiskowa. Ona jest brutalnie realna.

Nie chodzi o to, czy sondaże można napompować- bo mozna.Chodzi o to, po co to robią.

A robią to dlatego, że tylko w medialnej iluzji, tylko w papierowej rzeczywistości, tylko w sondażowej bajce –

wyglądają jeszcze jak ktoś, kto „rządzi”.

A prawdziwa polityka dzieje się nie w telewizorze, tylko w Pałacu Prezydenckim.

I tam też zapadnie decyzja, którą oni tak panicznie próbują uprzedzić.

A teraz pytanie do Was — co o tym sądzicie?

Czy to tylko intuicja, czy naprawdę widzicie tę polityczną grę sondażami i strach przed prezydentem?

Czy naprawdę wierzycie, że te nagłe skoki poparcia są naturalne?”