Unia uchwaliła budżet, po raz kolejny gorszy od poprzedniego.

Zakładał on między innymi:

  • obcięte pieniądze dla rolnictwa
  • podwyższone fundusze na zielone szaleństwo, a tak naprawdę dla firm tego zielonego szaleństwa
  • wypłaty uzależnione od „praworządności”, a co to jest „praworządność” – oceni UE.

Mimo to do posłów i europosłów poszedł przekaz dnia: Polska największym beneficjentem budżetu.

Raz, że to nie prawda, ale co się oprzeklejali i udostępniali jak stado baranów, to nikt im tego nie odbierze

Dwa, że wyszli na głupków, bo cztery godziny (!) po uchwaleniu budżetu kanclerz Merz powiedział, że budżet „jest nie zaakceptowania”.

Do kosza.

A więc weto pojedynczych państw jednak wciąż istnieje!

Ale tylko wtedy, kiedy wetują Niemcy

A „nasi” posłowie zostali z budżetem i swoimi wpisami jak Himilsbach z angielskim

Za taki budżet jest w dużej części odpowiedzialny Piotr Serafin, „polski” komisarz ds budżetu, dawny asystent Tuska.

Głównie odpowiedzialny jest za uleganie wszelkim działaniom Niemiec i Francji w dzieleniu między siebie tortu.